Po 30 kusiło mnie, by spróbować czegoś nowego

21 grudnia 2017
Po 30 kusiło mnie, by spróbować czegoś nowego

Jego aktywną miłością od dziecka są kajaki, ale pasji ma całe mnóstwo. Podróżuje, chodzi po górach, biega, pływa, jeździ na quadach. Skacze na bungee i z wysokości do wody, by pokonać swój… lęk wysokości. Chętnie kosztuje też lokalnych przysmaków, nawet jeśli są nimi… robaki. Marcin Staśkowiak, zwycięzca naszego aktywnego konkursu, to człowiek, który nie wie, co to nuda i który ma do opowiedzenia niejedną wyjątkowa historię.

Zawsze byłeś taki aktywny?

Przez całe życie coś robiłem. Już jako dzieciak pasjonowałem się kajakami i brałem udział w spływach. Po latach sam zacząłem organizować takie wypady, a w 2010 roku założyłem grupę Kajakiem Przez Świat. Od tego czasu cały czas starałem się ją rozwijać i zarażać kajakarstwem znajomych, znajomych znajomych i ich znajomych też (śmiech). W pewnym momencie przestało mi to jednak wystarczać. Wybiła mi 30 i chciałem spróbować czegoś nowego. No i spróbowałem. Morsowałem, chodziłem w góry, jeździłem jeepami po offroad’ach. Niestety, pojawił się pewien problem. Chodząc po wyższych partiach gór, zrozumiałem, że mam lęk wysokości. To mnie mocno ograniczało i mocno w środku bolało. Postanowiłem coś z tym zrobić i zacząłem skakać na bungee. Tutaj pojawił się niestety kolejny problem. W Poznaniu nie ma bowiem miejsc, w których można by skakać, a wyjazdy do innych miejscowości wiązały się z koniecznością brania całego dnia wolnego. Musiałem wymyślić coś nowego. Znalazłem w Poznaniu szkółkę skoków do wody z wysokości. Chodzę do niej już pół roku i muszę przyznać, że wreszcie odczuwam swobodę, wchodząc na wieżę i patrząc w dół. Mało tego, naprawdę się w tych skokach zakochałem i sprawiają mi wielką radość.

Pakujemy jedzenie, picie, odzież, namioty i inne potrzebne rzeczy do plecaka, ładujemy to do kajaka i ruszamy na tydzień albo dłużej.

Do kajaka da się aż tyle spakować?

Okazuje się, że do kajaka można spakować niemal wszystko (śmiech). Pływamy tak, aby móc się rozbijać w miejscach dozwolonych, ale położonych jak najdalej od aglomeracji. Wiosną przyszłego roku chcemy ruszyć na północ Finlandii. Przez dwa pierwsze dni będziemy się przeprawiać po bagnistym terenie do źródła 3,7, które znalazłem na mapie topograficznej. Potem czeka nas 3-tygodniowy spływ, by na koniec dostać się do jeziora tysiąca wysp, czyli jeziora Inari i móc opłynąć je dookoła.

Taka wyprawa wymaga zapewne nie tylko przygotowania sprzętowego, ale i fizycznego?

Od jakiegoś czasu chodzę na siłownię 3, 4 razy w tygodniu. Kupiłem sobie karnet i jak na przysłowiowego poznaniaka przystało musiałem go wykorzystać w 110%, ale przyznaję, że czułem się przez to mocno ograniczony i już więcej tego błędu nie powtórzę (śmiech). Do tego bieganie, rower, pływanie. Tak naprawdę nie przygotowuję się jakoś specjalnie. Trochę tych wypraw mam już na swoim koncie, więc powinienem być raczej przygotowany na różne ewentualności.

A czy zdarzyła Ci się kiedyś jakaś sytuacja, w której nie bardzo wiedziałeś co zrobić?

Niedawno mieliśmy taką sytuację, że jedna z osób uczestniczących w wyprawie nie powiedziała nam o dość dużej wadzie wzroku. Tak się złożyło, że odcinek górski pokonywaliśmy w dużym półmroku. W kanionie ta osoba trzy razy się wywróciła i była już naprawdę mocno spanikowana. Trzeba było na szybko zorganizować nocleg i wynieść kajaki po bardzo stromym podejściu. Kilka lat temu chyba nie wiedziałbym, jak zareagować, jak uspokoić tę osobę, ale doświadczenie robi swoje. Co ciekawe, okazało się, że rozbiliśmy się przy granicy z Białorusią i w okolicy odbywały się akurat manewry wojskowe. Noc, u nas poziom adrenaliny i emocje powoli opadały, cieszyliśmy się, że znaleźliśmy fajne, spokojne miejsce do nocowania, a tu nagle… strzały!

Wspominałeś też o górskich wypadach…

To typowo męskie wypady, na których do głosu dochodzą męskie emocje i zdobywcze instynkty. Żona na wiele z moich pomysłów reaguje stukaniem się w głowę. Koledzy raczej popchną niż odradzą.

Osoby, które mają tyle aktywnych pasji, często posiadają spokojną, stabilną pracę. W Twoim wypadku to się zgadza?

Zdecydowanie. Prowadzę agencję ubezpieczeniową i myślę, że gdybym nie siedział za biurkiem, to pewnie nie szukałbym tylu wrażeń, tylu atrakcji.

Która z aktywnych pasji jest najbliższa Twojemu sercu?

Zdecydowanie kajaki. Całe życie marzyłem też o swoim kajaku. Na wiosenny spływ w Finlandii byłby on idealny. Niestety, żona stwierdziła, że na tę pasję wydaję za dużo i że jeśli wrócę do domu z kajakiem, to mnie wyrzuci (śmiech). Na całe szczęście udało mi się dogadać z jedną firmą – za testy zgodzili się sprzedać kajak w baaardzo okazyjnej cenie.

To pytanie chciałoby pewnie zadać wielu, więc nie mogę go pominąć: jakiego robaka zjadasz na filmiku, którym wygrałeś nasz aktywny konkurs?

To robak huhu grups, glizda żyjąca pod korą drzew w Nowej Zelandii. Miałem to szczęście, że wygrałem tam wyjazd i takimi specjałami częstowali nas w rezerwacie Maorysów. Byłem bardzo zaskoczony tym, że robaki mogą smakować jak budyń kawowy!
Cała wyprawa była zresztą wyjątkowa. Spałem wtedy co prawda po 4 godziny, ale nie żałuję, bo udało mi się wziąć udział w jeep safari, pojeździć na quadach, skoczyć na bungee, wybrać się na eksplorację jaskiń, odwiedzić kopalnię złota.

A jakie jest Twoje największe marzenie?

Mam dwa aktywne marzenia. Pierwsze to wyprawa na Biegun Południowy. Niestety, nawet gdybym znalazł sponsora, wyprawa wiąże się z ogromem przygotowań i poświęceniem dużej ilości czasu, a przy mojej obecnej pracy jest to niemożliwe. Może więc uda mi się coś z tym zrobić, gdy już będę na emeryturze.
Drugie, to nurkowanie z rekinami. Chciałbym poznać to uczucie, gdy bez zabezpieczeń pływasz między rekinami. Oczywiście chciałbym, żeby było to na tyle bezpieczne, abym po nurkowaniu mógł zrealizować jeszcze inne marzenia (śmiech)

Trzymamy zatem kciuki!

Aktywna Redakcja

Jako że nosi nas nieustannie, a głowę mamy pełną pomysłów nie wyobrażamy sobie, by od czasu do czasu do materiałów nie dodać czegoś od siebie. W roli głosu redakcyjnego będziemy zadawać pytania, robić wywiady z inspirującymi ludźmi, informować o ciekawych eventach i tworzyć treści przy współpracy ze specjalistami z danej dyscypliny. Mówiąc krótko: uwielbiamy inspirować, motywować, trenować, zatem możecie mieć pewność, że będzie się działo.

Mogą Ci się spodobać

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zgadzam się