5 sportowych i pozasportowych powodów, żeby pojechać w Alpy we Francji

22 lutego 2019

Bonjour! Nie szkodzi, że uczyłeś się angielskiego, gdy Francuzi tego nie chcieli robić, więc trudno będzie ci poznać historię życia lokalsa z krwi i kości. Nie szkodzi nawet, że twoje ciężko zarobione złotówki w Alpach niewiele znaczą (hot dog jak z polskiej stacji paliw kosztuje nawet 40 zł). Jedź do Francji na narty, poczuj magię, zrelaksuj się!

Przedstawiamy 5 sportowych i pozasportowych powodów, żeby pojechać do Francji na narty.

Alpejski lifestyle

Jest godzina 15. Po całym dniu spędzonym na stokach idziesz do marketu, marząc o zimnych napojach, przygotowując w głowie listę zakupów na obiad. Niestety, zamknięte. Ten drugi sklep na końcu wioski też. Oto sjesta, francuski obyczaj narodowy. Niespieszący się kasjerzy spoglądają ku słońcu i podziwiają góry, czasem śpią. Przecież nie będziesz ich stresować!

Wszechobecny luz, uśmiech i spieszenie się powoli wchodzi w krew. Przyzwyczaiłeś się, że kolejka w polskim dyskoncie żąda krwi kierownika, gdy tylko jedna na pięć kas jest czynna? We francuskich Alpach w tydzień wyleczysz najbardziej doskwierające nerwice.

Na otwarcie sklepu lepiej zaczekać w kawiarni. Ten uzależniający płyn nie kosztuje więcej niż w Polsce. Za to gdzie u nas napijesz się kawy z widokiem na takie góry? Leniwego, za to uśmiechniętego od ucha do ucha kelnera możesz poprosić o darmową karafkę wody z kranu. Ale trzeba uważać, bo już butelkowana woda mineralna może kosztować więcej od kawy!

Zapłaciłeś za kawę, a sklep nadal nieczynny? Idź na spacer. Jeśli akurat masz ze sobą sprzęt narciarski/snowboardowy, zostaw go gdziekolwiek. Serio, nikogo nie zdziwi, że oparłeś narty o wiatę przystanku autobusowego (sjesta), o zamknięty sklep (sjesta) albo zostawiłeś gdzieś przy drodze. I nikt ci go nie zabierze.

Rakiety śnieżne, spacery i wędrówki

Spacer… W Vars w Alpach Południowych każdego dnia spotykałem ludzi zupełnie niezainteresowanych wyciągami narciarskimi, i nie byli to wyłącznie skitotouryści, jak w Polsce. Francuzi kochają niespecjalnie popularne nad Wisłą raquettes, czyli rakiety śnieżne. Przewodnicy twierdzą z dumą, że są w tej dziedzinie prekursorami, choć na podobnym sprzęcie chodzili już Indianie.

Rakiety we francuskich Alpach da się wypożyczyć prawie wszędzie, a każdy resort jest przygotowany, oferując długie kilometry tras spacerowych oraz ogarniających teren przewodników. Sprzęt jest łatwy w obsłudze (chodzenie nie wymaga większych umiejętności, jak np. narciarstwo terenowe), lekki i wygodny. Rakiety zakłada się na buty. Dzięki nim, nie będziemy się zapadać w głębokim śniegu, a góry zobaczymy z trochę innej perspektywy niż z wyciągu.

W Vars jedna z takich tras prowadzi do Refuge de Napoleon, czyli schroniska Napoleona na przełęczy Col de Vars (2109 m.n.p.m). Budynek z 1855 roku znajduje się nad malowniczym jeziorkiem Napoleona (jakżeby inaczej?) i mieści się przy drodze, na której rywalizują kolarze w trakcie Tour de France. Fajnie, nie?

Słońce, dużo słońca!

Twoi znajomi zimą wylegują się na plażach w Egipcie? Ty też przywieziesz opaleniznę. Oczywiście jeżeli trafisz z pogodą. Na szczęście są takie kurorty alpejskie, w których liczba dni słonecznych przekracza 300. Jednym z nich jest wspomniane już Vars.

Słońce na wysokościach alpejskich działa intensywnie i bezlitośnie, dlatego na wyjazd w góry koniecznie zabierz krem z odpowiednim filtrem.

Promienie słońca złapiesz odpoczywając na leżaku przed lokalem z klimatyczną muzyką, na tarasie przy apartamencie albo po prostu w trakcie jazdy czy spacerów. Znajomi z Egiptu mają basen? W miejscowościach alpejskich też zawsze jakiś się znajdzie. Czasem nawet zewnętrzny, z podgrzewaną wodą. I kto jest górą?

Strome, łagodne, szerokie, długie i krótkie, każde! Alpejskie trasy narciarskie

A gdy już o górach mowa (no bo nie pojedziesz tam, żeby tylko leżeć z kawą na tarasie?)… Alpy to zupełnie inny wymiar jazdy na nartach albo desce. Trasy są… Każde! Najstromsze na świecie, trudne i wymagające, ale także długie i łagodne, wielokilometrowe serpentyny zapewniające widoki zapierające dech w piersiach, po których zjedziesz bez większych umiejętności.

 

We francuskich Alpach znajdziesz trasy ratrakowane i nieratrakowane, biegnące w dolinach między lasami oraz wprost z ponad trzytysięcznych szczytów! Dzieci odnajdą się tu w kid parkach (miniaturowe snowparki, przedszkola), dorośli wyjeżdżą na setkach kilometrów tras, a najbardziej wymagający skorzystają ze snowparków. Znowu w Vars, w którym powstaje ten tekst, jest ich aż 6! A przeszkody zaczynają się od takich w rozmiarze XS, a kończą na XL dedykowanych zawodowcom.

Panuje szkodliwy mit o tym, że Alpy są tylko dla doświadczonych riderów. Tak naprawdę nie ma lepszych warunków na „stawianie pierwszych śladów” w górach. Jasne, można to robić na którejś z małych stacji w Polsce, tylko po co? Trasy alpejskie osiągają nawet kilkanaście kilometrów długości, na wyciągach nie ma kolejek, a na szlakach… ludzi (czyli trasy dłużej zachowują świeżość, nie tworzą się muldy, nie wychodzi lód itd.) Dzięki temu wszystkiemu już po paru dniach możesz dobrze radzić sobie ze zjazdami, a jak się postarasz, to nawet zaliczać okoliczne szczyty.

No i aspekt widokowy. Powtórzę się, ale trasy biegnące pomiędzy szczytami alpejskimi naprawdę zapierają dech w piersiach.

Lokalna kuchnia, lokalna architektura

Francuska kuchnia alpejska, jak przystało na kulturę pasterską, jest sycąca i wysokokaloryczna, a zarazem… wysmakowana. Będąc we Francji powinniśmy spróbować serów, np. w formie fondue (od fondre, czyli „roztapiać się”). W garnuszku wypełnionym roztopionym serem i białym winem maczamy grzanki albo ziemniaki, a później łączymy to z dojrzewającymi szynkami, salami i sałatą. Magnifique!

Francja to kraj estetów. Np. piwo występuje tu głównie w rozmiarach 0,2 l i 0,7 l, w ozdobnych butelkach – drugie przypominają te od szampana. Oczywiście specjalnością są także wina. Na uwagę zasługuje genepi – likier powstający z ziół porastających alpejskie zbocza, który stanowi doskonałe uzupełnienie kolacji.

Co najważniejsze, możesz się rozsmakować w tej kuchni, nie rujnując swojego portfela. Francuzi oferują wyjścia na tzw. kolacje regionalne (orientacyjny koszt to ok. 20-30 euro), w trakcie której spróbujesz wielu z tych specjałów.

Szczególna jest też architektura alpejskich wiosek, a co za tym idzie ich bajkowy klimat. Drewniane domy (tzw. chalety) wyglądają prawie jednakowo, sprawiają wrażenie zarazem surowych (kamień, drewno) i przytulnych. Co ciekawe, inne elementy wystroju wnętrz (zasłony, narzuty) mają kolor czerwony.

Inną rzeczą jest, że w Alpach się nie pali (nie ma tu symbolizujących luksus i zanieczyszczających kurorty kominków), a górskie powietrze jest krystalicznie czyste i świeże. Tak naprawdę dopiero w Alpach czuć, jak złe powietrze jest w miastach.

Stereotypy?

Francuzi są zarozumiali, nie lubią Polaków i nie mówią po angielsku? Niektórzy na pewno (jak to ze stereotypami bywa). Ale też bez przesady! Ponieważ coraz chętniej jeździmy tam na narty, wielu przyjmujących zamówienia na wieść o naszym pochodzeniu, mówi: dzień dobry i dziękuję. A jeśli się postarać, znajdzie się nawet osoba, która opowie nam o życiu nad Loarą.

Z tych wszystkich powodów powinieneś wpisać na swoją listę to do wyjazd we francuskie Alpy. I nawet nic się nie stanie, jeśli zapomnisz sprzętu narciarskiego.

Dominik Łaciak

Od ponad 20 lat jest w trudnym (dla swojej kieszeni) związku z narciarstwem. W górach spędza ponad 40 dni w roku – jako pasjonat, pilot i instruktor narciarstwa. Najczęściej spotkacie go na Chopoku i Pilsku. Dominik praktycznie od zawsze lubił jeździć na nartach, ale kiedy poznał narciarstwo pozatrasowe, przepadł na dobre. Na całe szczęście, dzięki pracy instruktora, może łączyć przyjemne z pożytecznym i w górach spędzać znaczną część roku. Dominik to zresztą nie tylko praktyk. O narciarstwie pisze, narciarstwo fotografuje i filmuje. O swojej pasji opowiada m.in. na mikroblogu: https://www.facebook.com/dlaciak/.

Mogą Ci się spodobać

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zgadzam się