Rowerem do Japonii – pierwszy miesiąc za nami!

Rowerem do Japonii – pierwszy miesiąc za nami!

Pamiętacie Weronikę i Kamila, którzy na początku ubiegłego miesiąca rozpoczęli rowerową wyprawę do Japonii? Para pokonała już 3 000 kilometrów– przemierzając Słowację, Węgry, Serbię, Bułgarię oraz Turcję. Następny cel: Gruzja! Projekt bielszczan jest wspierany przez Martes Sport.

Rowery jak czołgi

Za nimi ponad 50 dni w podróży, 5 krajów, ponad 3000 kilometrów (w tym tysiąc w samej Turcji) i dużo załatanych dętek. Te kilkadziesiąt dni to jednak nie tylko czas i przestrzeń, ale też, a może przede wszystkim, całe mnóstwo spotkań, wspomnień, przygód i doświadczeń. To wreszcie, ogromna wiedza na temat organizmu i walki z własnymi słabościami, bo – jak mówią sami podróżnicy – po pokonaniu 200 km sakwy ważą nie wiadomo ile, a rowery toczą się jak czołgi. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, że znajdują się w nich: ubrania na 4 pory roku, jedzenie, kuchnia, projektor, ale też szachy, sprzęt do robienia baniek mydlanych, harmonijka oraz piłki do żonglowania.

Bez wcześniejszego przygotowania udało nam się nam przejechać już tyle kilometrów. Jednak pokonywanie takich dystansòw to ogromy wysiłek fizyczny. Aby móc wsiąść na rower niemal każdy dzień zaczynamy od rozciągania i jogi – mówi Weronika.

Podczas wyprawy do Japonii tej jogi z cała pewnością będzie sporo, bo przecież przed bielszczanami trasa o długości ok. 12 000 km, co oznacza prawie rok nieustannego pedałowania. Właśnie dlatego tak istotne jest utrzymanie pozytywnego nastawienia. Jak podkreśla Weronika:

Wielogodzinna jazda na rowerze uruchamia inny rodzaj koncentracji. To już nie projekty, rozliczenia, wydarzenia, ale skupienie na tym, jak ciało reaguje na temperaturę, zmęczenie, nieustanny balans na rowerze i dynamikę, z jaką zauważa i omija się dziury w asfalcie. To głowa wypełniająca się pomysłami i piosenkami z dzieciństwa, a później odreagowująca bogatymi snami podczas wielogodzinnego snu.

 

Trasa

Uśredniony dystans to 60 km dziennie, co oznacza, że aby móc pozwolić sobie na kilka dni odpoczynku, podróżnicy pokonują jednorazowo ok. 80-100 km (ich obecny rekord to 150 km w Serbii jednego dnia). Trasa przejazdu jest wyznaczana przy pomocy aplikacji dla rowerzystów Bikemap, do nawigacji wystarcza natomiast telefon z GPSem i mapami offline.

Jeździmy różnymi drogami: czasem są to popularne w Europie trasy Eurovelo, czasem drogi polne czy te szybkiego ruchu. Największym wyzwaniem są tunele i jazda drogami pełnymi tirów. Na pewno na długo zapamiętamy przejazd przez 20 milionowy Istambuł – opowiada Weronika.

Pierwszy odcinek trasy przebiegał wzdłuż autostrady rowerowej Eurovelo, po wałach sztucznego rozlewiska Dunaju. Nigdy nie ukończony kanał miał umożliwić rozwój transportu rzecznego między Budapesztem a Bratysławą. Odcinki prowadzące przez Serbię oraz Bułgarię wiązały się ze zjechaniem z płatnych dróg szybkiego ruchu i wkroczeniem na malownicze (przypominające nieco polskie) dróżki, prowadzące przez przez pola i góry. Warto w tym miejscu wspomnieć, że przyjemność podróżowania rowerem przez Bałkany dopełnia możliwość uzupełnienia wody w licznie występujących wodopojach. Trzeba jednak uważać na jej temperaturę, gdyż można trafić na gorące wody termalne! Obecnie para znajduje się w Turcji, gdzie na każdym kroku jest częstowana aromatyczną herbatą.

Spotkania z Polonią

Pierwsze spotkanie z Polonią miało miejsce w słowackich Kocovicach, gdzie organizowano akurat coroczny zjazd dla ponad setki członków Klubu Polski w Bratysławie. Świetna zabawa w doborowym towarzystwie została podsumowana konkursem (z upominkami przywiezionymi z kraju!) oraz pokazem animacji dla najmłodszych. Serca węgierskiej młodzieży polonijnej ze Szkoły Polskiej w Budapeszcie podbiły Druciane Oprawki oraz Piotruś i wilk.

Warto wspomnieć o mniej formalnych spotkaniach, odbywających się w bazach noclegowych u osób zarejestrowanych na platformie Warmshowers. Usługa polega na oferowaniu schronienia podróżującym rowerzystom (i nie tylko) w zamian za drobną pomoc, szczery uśmiech lub podzielenie się wrażeniami. Nasi podróżnicy chętnie posiłkują się nią w trakcie pokonywania obszarów zabudowanych, stale natrafiając na kolejne inspirujące postacie. W ten sposób poznali m.in. panią Renatę z Serbii, która od ponad 40 lat zapoznaje lokalną młodzież z polskimi piosenkami i baśniami oraz Ewę i Zoltana, którzy zarazili ich pasją do porannej jogi.

W każdym kraju staramy się próbować jak największej ilości potraw. Nie mamy specjalnej diety, ale staramy się codziennie jeść produkty dobrej jakości i dostarczające dużo energii. Nie zapominamy o nagrodzie w postaci deseru. Aktualnie jesteśmy w Turcji i tu najbardziej zaskakuje nas wielka gościnność napotkanych osób. Gdy robimy odpoczynek na stacji benzynowej czy na ławce w parku, bardzo często jest tak, że po chwili zjawia się ktoś, kto częstuje nas herbatą, napojem narodowym Turcji – mówi Weronika.

Trzymamy kciuki za dalsze powodzenie wyprawy!

Aktywna Redakcja

Jako że nosi nas nieustannie, a głowę mamy pełną pomysłów nie wyobrażamy sobie, by od czasu do czasu do materiałów nie dodać czegoś od siebie. W roli głosu redakcyjnego będziemy zadawać pytania, robić wywiady z inspirującymi ludźmi, informować o ciekawych eventach i tworzyć treści przy współpracy ze specjalistami z danej dyscypliny. Mówiąc krótko: uwielbiamy inspirować, motywować, trenować, zatem możecie mieć pewność, że będzie się działo.

Mogą Ci się spodobać

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zgadzam się