We freedivingu nie ma granic

07 października 2018
We freedivingu nie ma granic

Oddech pod wodą potrafi wstrzymać na ponad 6 minut. Jest w stanie przepłynąć aż 243 metry! Magdalena Solich-Talanda, ambasadorka marki AquaWave, to niekwestionowana mistrzyni we freedivingu dynamicznym z płetwami i bez. Od kilku lat nieprzerwanie zgarnia najwyższe laury na międzynarodowych imprezach i ustanawia kolejne rekordy świata. O jej sukcesach na MŚ w Belgradzie pisaliśmy już wcześniej. Jak została freediverką i jakie są jej plany na przyszłość?

Freediving to dyscyplina wciąż bardzo mało popularna w Polsce, a przecież Polacy zdają się być w tym sporcie absolutnie bezkonkurencyjni…

Fridiving to dyscyplina niszowa i mało popularna na całym świecie. W Polsce na dokładkę sport ten nie jest w żaden sposób finansowany, ani przez Ministerstwo, ani przez władze lokalne. Mamy tylko albo aż Stowarzyszenie Freediving Poland – jedyną w Polsce oficjalną organizację skupiającą freediverów. Co więcej, freediving to sport ekstremalny, miejsc do uprawiania jego wersji głębinowej w Polsce jest bardzo mało, a sezon jest krótki.

W jaki sposób Ty dowiedziałaś się o freedivingu?

Pracowałam swego czasu na pływalni w Katowicach i tam poznałam dziewczynę, która trenowała freediving. Postanowiłam spróbować.

Czy wcześniej trenowałaś jakiś inny sport?

Od dziecka pasjonowała mnie siatkówka, a od 16 roku życia pływałam, ale to nie miało raczej nic wspólnego z zawodowstwem. Startowałam co prawda w Pucharze Polski Masters, ale to dlatego, że to było dla mnie atrakcyjne, bawiło mnie. Wiedziałam, że nie zostanę zawodową pływaczką, ale dlaczego nie freediverką? W wieku 24 lat poznałam freediving.

Czy w przypadku freedivingu ważne jest kiedy zaczniesz?

Jeśli tylko zdrowie na to pozwala to zawsze można zacząć uprawiać freediving. Uważam, że im człowiek starszy, tym lepiej, bo w tym sporcie bardzo ważne są doświadczenie i przygotowanie mentalne. Natalia Mołczanowa, nazywana carycą freedivingu, swój ostatni medal wywalczyła w wieku 53 lat. Pływaczka Dara Torres powiedziała kiedyś, że woda nie wie, ile masz lat, kiedy do niej wskakujesz i ja się tego trzymam. Choć chyba nie jestem jeszcze w wieku, kiedy powinnam się o to martwić (śmiech).

Czy Twoja wcześniejsza przygoda z pływaniem pomogła Ci we freedivingu?

Zdecydowanie. Uważam, że freediverzy, którzy kiedyś byli pływakami, mają pewną przewagę: mają lepsze czucie wody, lepsze nawyki, potrafią przewidzieć pewne rzeczy. Woda nie jest ich wrogiem, ale przyjacielem.

Wróćmy na chwilę do początków. Twój pierwszy start w zawodach zakończył się dużym sukcesem – powołaniem do kadry. To musiały być duże emocje…

Tak, początki faktycznie można uznać za spektakularne (śmiech). W przypadku freedivingu basenowego do kadry powołują nas w trzech konkurencjach. W każdej z nich uwzględniane są 4 najlepsze wyniki, które uzyska się na imprezach rok przed Mistrzostwami Świata. W zawodach wystartowałam w grudniu, w styczniu dostałam powołanie do kadry, a w czerwcu jechałam już na międzynarodową imprezę. To było coś. Wiedziałam, że nie będę się tam biła o medale, ale cieszyłam się ogromnie z samej możliwości wzięcia udziału w Mistrzostwach i czułam dumę z reprezentowania naszego kraju. Z ostatnim wynikiem weszłam do finału A, mimo że woda miała 21 stopni, a ja startowałam tylko w stroju kąpielowym, a nie tak jak teraz w piance. Przed finałem bałam się ogromnie. Pamiętam, jak mówiłam mojemu mężowi, że nie dam rady. Ale on wtedy powiedział mi, że najtrudniejsze, czyli eliminacje, mam już za sobą i żebym po prostu dała z siebie wszystko. Wygrałam wtedy brąz i do dziś – choć na koncie mam wyższe laury – to dla mnie najważniejszy medal, bo pozwolił mi uwierzyć w siebie i powiedział: Magda, Ty jesteś w tym naprawdę dobra, powinnaś to robić.

A jak to było zdobyć Mistrzostwo Świata i ustanowić rekord świata?

To nie było łatwe. Wymagało ciężkiej pracy, poświęcenia i zaangażowania. Do Finlandii nie jechałam po rekord świata, tylko po medale. Kiedy więc podczas pierwszego finału zobaczyłam swój wynik i sędziego z białą kartką, popłakałam się ze szczęścia. Udało mi się nie tylko wywalczyć złoto, ale też złamać rekord świata! Jako że nikt na mnie nie stawiał i mało kto wiedział o moim wcześniejszym brązie, zrobił się wokół mnie niemały szum medialny. A następnego dnia były kolejne finały. Mąż powiedział mi wtedy: do 17 masz czas na maile, telefony, Facebooka, ale potem odcinasz się od tego wszystkiego i skupiasz na jutrze. Tak zrobiłam – i wróciłam do domu z dwoma złotymi medalami.

O czym trzeba pamiętać, trenując freediving?

Przede wszystkim o bezpieczeństwie. Ważne by zawsze ktoś z nami trenował. Ja nigdy nie schodzę pod wodę sama, choć potrafię wstrzymać oddech na ponad 6 minut i mam bardzo duże doświadczenie. Zawsze to wszystkim powtarzam: freediving to ekstremalny sport i bezpieczeństwo jest tu najważniejsze.

Sprawa druga, to zróżnicowanie treningu. Trenuję nie tylko w wodzie, ale też na siłowni. Uprawiam również jogę, bo ona bardzo pomaga przy pracy nad oddychaniem.

Jak zabezpiecza się zawodników podczas startów?

Przede wszystkim każdy zawodnik musi przedstawić zaświadczenie lekarskie, pozwalające mu na start. Na każdym torze, nad każdym zawodnikiem płynie nurek asekurujący. Gdyby coś się stało, w każdej chwili jest gotowy na wyciągniecie freedivera z wody i udzielenie mu pomocy. Również podczas zawodów na pływalni zawsze jest obecny ratownik medyczny.

Spełniłaś swoje marzenia czy czujesz, że masz jeszcze wiele do pokazania?

Rywalizacja z innymi zawodnikami nie jest dla mnie celem. Celem jest bycie najlepszą dla samej siebie. Jeżeli przegrałabym dając z siebie 100% – czułabym dumę i gratulowała lepszym od siebie. Gdybym jednak wygrała, nie dając z siebie wszystkiego, miałabym do siebie pretensje.

Chcę ciągle się doskonalić, przekraczać granice, których nie ma. To może brzmi absurdalnie, ale we freedivingu tak właśnie jest. Kiedyś nikt nawet nie pomyślał o tym, że ktoś będzie w stanie wstrzymać oddech na dłużej niż 6 minut, że jakaś kobieta może przepłynąć pod wodą ponad 200 metrów. Te granice ciągle się przesuwają i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze.

Co jest najtrudniejsze we freedivingu?

Przygotowanie mentalne, a ono jest najważniejsze. Można być bardzo dobrze przygotowanym fizycznie, ale jeśli psychika nie jest dość silna, to na zawodach nie damy rady. Nie bez powodu ktoś kiedyś powiedział: Jeśli myślisz, że dasz radę, albo że nie dasz rady, to w obu przypadkach najprawdopodobniej masz rację. Dokładnie tak jest we freedivingu.

Czy w przypadku freedivingu można mówić o jakichś predyspozycjach? Lepiej być wysokim czy niskim? Bardzo szczupłym czy umięśnionym?

Ciężko o tym mówić. Freediverzy są bardzo zróżnicowani. Nie jestem ani bardzo wysoka, ani dobrze zbudowana, nie jest to jednak regułą. Choć zawodniczki ze światowej czołówki są raczej bardzo szczupłe i średniego wzrostu. Na pewno nie za dobrze mieć dużo tłuszczu, bo on potrzebuje dużo tlenu do metabolizmu. Moim zdaniem nie najlepiej być też zbyt wysokim, bo kiedy się pionizujemy, krew odpływa do kończyn, a ona jest nam bardzo potrzebna w innych miejscach i mam tu ma myśli serce i mózg. Resztę w zasadzie jesteśmy w stanie wypracować.

Ważne jest również prowadzenie odpowiedniego stylu życia. Jeśli chcesz mieć dobre wyniki we freedivingu, musisz zdrowo jeść, wysypiać się, unikać używek. Freediverzy bardzo często są porównywani do niemowląt (śmiech), nie tylko ze względu na tryb życia i jego zdrowotność, ale również ze względu na siłę odruchu nurkowego, która u niemowląt jest najsilniejsza, z czasem jednak zanika. Trening pozwala nam jednak na zwiększenie siły odruchu nurkowego, a potwierdzają to badania naukowe.

Jak wygląda Twój trening?

Pływam wcześniej ustalone odcinki pod wodą ze ściśle określoną przerwą, np. 4×100, 6 minut przerwy, itd. Do tego dochodzą treningi techniczne i starty próbne maksymalne. Jeżeli chodzi o statykę trenujemy wstrzymywanie oddechu w oparciu o odpowiednie tabele oraz autorski trening statyczny mojego męża, który do dziś jest dla wszystkich tajemnicą.

Polacy odnoszą bardzo duże sukcesy we freedivingu basenowym. Z głębinowym już tak nie jest.

W Polsce odbywają się MP we freedivingu głębinowym – na Hańczy. Startuje w nich jednak mało zawodników, bo i miejsc, w których mogliby trenować jest w Polsce mało. Najbardziej popularne to oczywiście krakowski Zakrzówek oraz Koparki w Jaworznie. W Polsce naprawdę trudno o dobre warunki do nurkowania w głąb. Zresztą, nawet i w tych miejscach głębokość jest znacznie mniejsza niż ta, na którą schodzi się podczas zawodów. Trzeba też pamiętać, że sezon w Polsce jest bardzo krótki, głównie ze względu na panujące u nas temperatury. Oczywiście jest też coś takiego jak ekstremalny freediving głębinowy, w którym nurkuje się pod lodem, ale to już absolutna nisza. No i sprawa ostatnia, ale chyba w tym wypadku najważniejsza: brak finansowania ze strony państwa. Gdyby jakiś zawodnik chciał wyjechać za granicę, by potrenować w miejscach, które mają świetne warunki do nurkowania, musiałby za wszystko zapłacić z własnej kieszeni. A na takie coś mało kto może sobie pozwolić.

Bohater Wielkiego Błękitu, Jacques Mayol w 1976 roku zanurzył się na głębokość 100 metrów, przekraczając niemożliwą do przekroczenia barierę. Jak sama jednak powiedziałaś, we freedivingu nie ma limitów. Jak zatem dziś wygląda obłędny wynik Mayola?

Granica 100 metrów jest dziś regularnie przekraczana przez freediverów. Najlepszy wynik wynosi 214 metrów, a Herbert Nitsch, który zanurkował na tą głębokość, jest nazywany „najgłębszym człowiekiem świata”. Samo zejście może wyglądać rożnie: można zejść wzdłuż liny opustowej, płynąc żabką lub w płetwach, podciągać się na linie lub – w wersji no limit – zjechać na dół w specjalnej windzie. Ta ostatnia dyscyplina uznawana jest za najbardziej niebezpieczną.

Dziękujemy za wywiad i trzymamy kciuki za kolejne sukcesy.

Aktywna Redakcja

Jako że nosi nas nieustannie, a głowę mamy pełną pomysłów nie wyobrażamy sobie, by od czasu do czasu do materiałów nie dodać czegoś od siebie. W roli głosu redakcyjnego będziemy zadawać pytania, robić wywiady z inspirującymi ludźmi, informować o ciekawych eventach i tworzyć treści przy współpracy ze specjalistami z danej dyscypliny. Mówiąc krótko: uwielbiamy inspirować, motywować, trenować, zatem możecie mieć pewność, że będzie się działo.

Mogą Ci się spodobać

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zgadzam się