Bieganie po górach zimą

Mało jest przyjemniejszych miejsc do biegania niż góry zimą. I mało bardziej niebezpiecznych. Sprawdź, jak się przygotować do takiej aktywności.

Zalety biegania po górach zimą

Bieganie po górach w śniegu ma też tysiąc zalet treningowych. Ale naprawdę w tych warunkach, jak rzadko kiedy trzeba zadbać o swoje bezpieczeństwo.

  • Ubranie. Obowiązują trzy warstwy, w chłodniejsze dni – cztery. Lepiej się ubrać za ciepło i rozpinać bluzę niż za chłodno i wychłodzić się w trakcie treningu. Po kilku minutach biegu każdy się rozgrzewa, ale kiedy dotrze do grzbietu, to mroźny wiatr w zimie może bardzo wychłodzić człowieka.
  • Nie można planować wycieczki zimowej w nieznanym terenie, bez szlaków. To co w lecie może skończyć się najwyżej błądzeniem i wyczerpaniem, w zimie może grozić odmrożeniem, wychłodzeniem.
  • Ważna rzecz, to dobrze naładowany telefon. Żeby zawsze można było wezwać pomoc – wystarczy zapamiętać numer 112.

Jakie treningi najlepiej przeprowadzić zimą w górach?

Długie wybiegania – powyżej 1 h 15 min. Zimą budujemy wytrzymałość pod wiosenne starty. W górach długie i wolne treningi realizujemy specyficznie – nie patrząc na tempo ani na tętno. Tempo będzie wolne lub bardzo wolne – bo trasy będą ukształtowane różnorodnie (góra-dół), a nawierzchnia trudna (śliska, grząska itp.). Tętno też może być niestandardowe – przy dużym zimnie serce pracuje szybciej, żeby ogrzać ciało, ale nie odpowiada to rzeczywistemu obciążeniu treningowemu. Będą to raczej wycieczki biegowe, w których należy zwracać uwagę na subiektywne obciążenie – nie powinno być ono zbyt duże, żebyśmy mogli ćwiczyć wytrzymałość i zasilanie energią z tłuszczu.

Podbiegi. Góry to wymarzone miejsce do ćwiczeń siły biegowej – biegniemy szybko do góry (odcinki między 30 s. a 2 min.) i… wcale nie musimy schodzić powoli na dół, tak jak przy podbiegach na górce koło domu. Możemy między podbiegami odpoczywać stojąc albo w wolnym marszu… pod górę. A potem powtarzamy kolejny odcinek podbiegu. W ten sposób po 8-10 podbiegach do góry możemy wbiec na grzbiet całkiem sporej góry.

Pozwoli to na trening zbiegu w drodze powrotnej. Biegniemy stawiając nogi trochę szerzej, brzuch napięty, ręce pracują trochę bardziej na bok niż przy zwykłym biegu i ignorujemy grawitację. To dodatkowy trening siły biegowej oraz dynamiki biegu. Kształtuje też tzw. propriocepcję, co zabezpiecza nas przed urazami stawu skokowego podczas zawodów. Ale uwaga – przy stromym stoku zmieniamy technikę na bardzo drobne kroki, utrzymując napięcie w górnej części ciała.

Trudną nawierzchnię w górach potraktujmy jako wyzwanie. Nie da się biegać tylko po lodzie. Grząski, kopny albo ubity (i nawet trochę śliski) śnieg to dodatkowe obciążenie dla nóg, co wymusza bardziej siłowy bieg i zwiększa efektywność treningu.

Wojciech Staszewski

Trener lekkoatletyki, biegacz, który ma na swoim koncie ponad 60 maratonów (najlepszy ukończony z czasem 2:49), reporter „Twojego Stylu”, a przede wszystkim człowiek, który zaraża pasją. Do startów przygotowuje zarówno debiutantów, marzących o pokonaniu 10 km, jak i tych, którzy walczą o złamanie magicznych 3 godzin w maratonie. Dzięki jego planom publikowanym na łamach ogólnopolskich gazet oraz na stronie www.polskabiega.pl wiele osób rozpoczęło swoją aktywną przygodę. Wojtek nie tylko biega, trenuje biegaczy, ale też pisze o bieganiu. Prowadzi bloga www.ksstaszewscy.pl, jest też współautorem książek „Biegaj z nami” i „Maraton Warszawski - 30 lat wielkiego biegu”.

Mogą Ci się spodobać

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zgadzam się