Busem przez 3 Ameryki
Nazywamy się Karol i Ola Lewandowscy, jesteśmy autorami bloga Busem Przez Świat i od 7 lat podróżujemy po świecie naszym kolorowym busem, którym odwiedziliśmy już ponad 50 państw. Za nami pierwszy etap podróży “Busem przez 3 Ameryki”, któremu patronował Profil Aktywny. W 70 dni przemierzyliśmy prawie 20.000 km i odwiedziliśmy najpiękniejsze miejsca Kanady i Alaski. Po drodze przeżyliśmy setki przygód i poznaliśmy dziesiątki niesamowitych ludzi. Stanęliśmy oko w oko w niedźwiedziami, pływaliśmy kajakami po lodowcu, trafiliśmy na morderstwo w Twin Peaks, dotarliśmy do autobusu Aleksandra Supertrampa i znaleźliśmy Polaka w motelu widmo. Swoje przygody relacjonowaliśmy w codziennych daily vlogach, które możecie obejrzeć na kanale “Busem Przez Świat” na youtube.
Na wiosnę rozpoczyna się drugi etap podróży, a dołączyć do nas może każdy. Szczegóły na blogu www.busemprzezswiat.pl/3ameryki
Poniżej prezentujemy krótką relację z tej podróży oraz opisujemy kilka miejsc, które zrobiły na nas największe wrażenie.
Podczas pierwszych tygodni podróży dotarliśmy do Icefields Parkway – ponad 200-km malowniczej drogi, która wiedzie przez kanadyjskie Góry Skaliste. Droga prowadzi przez 2 piękne Parki Narodowe – Banff i Jasper National Park. Po drodze można podziwiać wspaniałe góry, wodospady i błękitne jeziora oraz wybrać się na jeden z setek pięknych szlaków.
Kanada jest niezwykle zasobna w jeziora – zajmują one prawie 10% powierzchni kraju. Jedno z najpiękniejszych to znajdujące się w parku narodowym Banff jezioro Moraine, które ma nierzeczywisty kolor, zbliżony do koloru napoju Powerade.
W kanadyjskich górach Skalistych czekało na nas jedno z najbardziej niesamowitych spotkań tej podróży. Zwiedzając opuszczony motel trafiliśmy na człowieka, który mieszka w tym starym budynku od 7 lat. Możecie sobie wyobrazić jak wielkie było nasze zdziwienie, kiedy ten człowiek okazał się być Polakiem. Jeszcze większe było, gdy dowiedzieliśmy się, że pochodzi z tej samej miejscowości co Karol (ze Świdnicy). Pan Waldemar mieszka razem z oswojonymi wiewiórkami i pomimo srogich kanadyjskich zim, radzi sobie bez prądu i bieżącej wody.
Boya Lake to piękne lazurowe jeziorko, które jest tak czyste, że nawet z kilku metrów wyraźnie widać dno. Na brzegu znajduje się samoobsługowa wypożyczalnia, w której można pożyczyć kanoe i kajaki. Nad jeziorem jest też tani samoobsługowy kemping.
Dawson City to z jednej strony perła gorączki złota w Kanadzie, a z drugiej strony jedno z najpiękniejszych i najbardziej fotogenicznych miasteczek, jakie widzieliśmy. W czasach świetności żyło tu 40 tysięcy ludzi, a miasto było nazywane “Paryżem północy”. Dziś dalej nie ma tu asfaltu, a chodząc między westernowymi budynkami można przenieść się w czasie.
Ponad połowa lodowców świata leży właśnie na Alasce. Jest ich tutaj ok. 100 tysięcy! Dlatego też duża ich część nie jest atrakcją turystyczną, a wejść pod lodowiec można sobie ot tak, w ramach spaceru.
I tak jak nie lubimy podchodzić pod te turystyczne lodowce, pod barierkę i ani kroku dalej, to te „dzikie lodowce” ujęły nas bardzo! Wspaniałe doświadczenie.
W Valdez poznaliśmy Magdę i Jima, prawdziwe bestie outdooru. Magda i Jim postanowili pokazać nam prawdziwą Alaskę i zabrali nas na pływanie kajakami… po lodowcu. Lodowiec ciągle się przemieszcza, a my przebijaliśmy się jego bardzo ciasnymi korytarzami. Bywały momenty, że Jim wchodził między dwa wielkie kawały lodowca i parł na nie z całej siły, żeby zrobić nam „przejście”. Oczywiście jak wracaliśmy, to droga powrotna wyglądała już trochę inaczej, bo to wszystko żyje swoim własnym życiem. Doświadczenie cudownie ekstremalne, nieporównywalne z niczym innym.
Jeśli tak jak my, jesteś fanem filmów Tima Burtona, to musisz koniecznie odwiedzić małe alaskańskie miasteczko Homer. Co wyróżnia je wśród innych miasteczek? Homer jest światową stolicą halibuta, a główna turystyczna część miasteczka leży na wąskiej mierzei i jest otoczona wodą. Dlatego też Homer nazywany jest „End of the road”, bo dalej już się nie da pojechać. Miasteczko jest fenomenalnie położone – jest otoczone skalistymi szczytami ze spływającymi z nich wieloma lodowcami.
Mimo, że miasteczko jest mocno turystyczne, to bardzo przyjemne i bardzo fotogeniczne.
Jak Alaska, to oczywiście łososie, a właściwie miliony łososi. Ale nie sądziliśmy, że jest ich tu tak dużo, że można wejść do rzeki i wyjmować je rękami. Dobrze o tym wiedzą niedźwiedzie, których tu przy rzekach mnóstwo! Niedźwiedzie nad rzeką zainteresowane są tylko rybami, więc jest to jedna z bezpieczniejszych sytuacji, gdzie można spokojnie popatrzeć na te imponujące zwierzęta i porobić im zdjęcia. Wystarczy jednak zrobić o jeden krok za daleko, by spojrzenie niedźwiedzia powiedziało nam, że należy się wycofać.
Hope to małe i absolutnie nie turystyczne miasteczko zamieszkałe przez niecałe 200 osób. Niektórym może wydawać się umarłe, ale ono po prostu żyje swoim własnym, mocno zwolnionym tempem, którego my, ludzie z Europy, nie potrafimy zrozumieć. W jedynym pubie, raz na jakiś czas odbywa się koncert lokalnych artystów. Wszyscy się tu znają, i wszyscy witają się ze sobą jak z dobrym przyjacielem. Wszyscy wiedzą, że my nie stąd, więc patrzą na nas, uśmiechają się i cieszą się, że przyjechali TURYŚCI!
Symbolicznym celem tej podróży było dotarcie do autobusu Aleksandra Supertrampa znanego z filmu Into The Wild. Jego historia była inspiracją do powstania naszego projektu “Busem Przez Świat” i od wielu lat marzyliśmy o odwiedzeniu tego miejsca.
Stempede Trail to liczący ponad 30 km w jedną stronę stary górniczy szlak, na końcu którego znajduje się Magic Bus, w którym mieszkał Aleksander. Szlak w wielu miejscach jest pozalewany i ciężki do przejścia. Na końcu trzeba przekroczyć rwącą rzekę, która uwięziła czy nawet porwała wiele osób.
Alaska i Kanada to dopiero początek naszej podróży. Przed nami jeszcze 4 etapy – już na wiosnę wracamy do Stanów i przez Meksyk ruszamy na południe. Podróż znów będziemy codziennie relacjonować na naszym kanale na youtube, więc zapraszamy do śledzenia.