Podróż w rytmie triathlonu, czyli TRI of US na Maderze

18 września 2017
Podróż w rytmie triathlonu, czyli TRI of US na Maderze

Jest ich troje: Ola, Artur i roczny Jaś. Wspólnie udowadniają, że wychowanie dziecka i praca zawodowa mogą iść w parze z aktywnym stylem życia. Sportowa rodzina umiejętnie godzi codzienne zajęcia z treningami i licznymi startami w zawodach biegowych czy triathlonowych, a Wy możecie poczytać o ich sukcesach na blogu TRI of US. Pasja Oli i Artura zaprowadziła ich aż na Maderę. Jak na triathlonistów przystało, aktywna trójka zwiedzała wyspę na 3 sposoby!

Od pomysłu do realizacji

Projekt przygotowany przez Artura na konkurs Profilu Aktywnego połączył jego największe pasje – triathlon i podróże. Bloger zaproponował wyprawę na jedną z europejskich wysp i przemierzenie jej w triathlonowym stylu: biegiem, wpław i na rowerze. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę – po rozstrzygnięciu konkursu okazało się, że to właśnie trio TRI of US może pakować walizki! Jako cel swojej podróży zwycięzcy wybrali Maderę. Czy portugalska wyspa spełniła ich oczekiwania? Artur nie ma wątpliwości: – Był to lot w dziesiątkę! Madera na niewielkiej przestrzeni oferuje wycieczki górskie, zaprasza na trekkingowe wyprawy, wymagające trasy – świetne na siłowe treningi biegowe i kolarskie. Do tego oczywiście otoczona jest czyściutkim oceanem. To idealne miejsce na wakacje w triathlonowym stylu.

Biegiem na dachy Madery

Triathlon wymaga wielu zróżnicowanych treningów, a wybieganie w malowniczym, urozmaiconym terenie sprawia wielką frajdę. W pięknym otoczeniu kolejne kilometry mijają niemal niepostrzeżenie, a wrażenia estetyczne dodatkowo potęgują satysfakcję z zaliczonego treningu. Ola i Artur otworzyli swój pobyt na Maderze biegiem na klif Cabo Girao. I choć nie można przyznać racji dumnym mieszkańcom wyspy, którzy nieco na wyrost nazywają go najwyższym klifem w Europie – 580 metrów wysokości i tak robi wrażenie. Odległość i przewyższenie mogłyby zrazić mniej doświadczonych sportowców, ale nie naszą trójkę! Ola i Artur pokonali marszobiegiem 11 kilometrów stromej drogi wzdłuż wybrzeża. Na trasie towarzyszył im Jaś, usadowiony w wózku biegowym. Widok ze szczytu klifu zrekompensował biegaczom każdą kroplę wylanego potu: rozległa panorama stolicy Funchal, otoczona turkusowymi wodami Atlantyku, nie pozostawia nikogo obojętnym.

Ostra jazda z trzymanką

Po przesiadce na rower ekipa Tri of Us musiała się rozdzielić. Dlaczego? Okazało się, że w lokalnych wypożyczalniach sprzętu trudno nawet o rower szosowy, co więcej, żadna z nich nie miała na stanie fotelika rowerowego! Ola z Jasiem wybrali się więc na spacer biegowy. Artur, wyposażony w rower MTB z niedopompowanymi oponami, ruszył na trening siłowy na trasie Funchal-Garajau. Bloger spodziewał się jazdy wzdłuż wybrzeża; szybko okazało się jednak, że trasa zbacza głęboko w ląd, a po drodze trzeba mierzyć się z licznymi ostrymi zakrętami i stromymi podjazdami. – Nie zdążyłem jeszcze dobrze wyjechać z miasta, a już nachylenie zrobiło się takie, że chyba po raz pierwszy w życiu jechałem na przełożeniu 1×1. I ledwo dało się kręcić! – wspomina Artur. Kąt nachylenia jezdni sięgał miejscami aż 30%, a napotkane zjazdy dawały złudne uczucie komfortu: w końcu powrót tą samą trasą oznacza, że trzeba będzie wspiąć się na każdy z nich…
Maksymalne skupienie, ręce zaciśnięte na kierownicy, długie odcinki przebyte praktycznie bez pedałowania. Wszystko to w pełnym słońcu: klimat „wyspy wiecznej wiosny” nie męczy upałami, lecz palące promienie potrafią dać się we znaki, zwłaszcza przy intensywnym wysiłku. Artur podjął więc próbę wytrzymałości i charakteru – i wywiązał się z niej bez zarzutu. Zwieńczeniem rowerowej wyprawy okazał się widok z przylądka Garajas. Majestatyczna statua Chrystusa na tle zatoki Funchal i wyzierający zza horyzontu Przylądek Św. Wawrzyńca wywarły na Arturze ogromne wrażenie: – To ten moment, w którym mówisz sobie „warto było”. Bo faktycznie widok ponownie zrekompensował trudy podróży.

Jeśli nurkować, to w oceanie

Po rowerowej wyprawie cała trójka udała się na plażę, a Ola i Artur stanęli przed kolejnym wyzwaniem: kąpielą w lodowatych wodach Atlantyku. Madera leży na wysokości Afryki Północnej, a nasi podróżnicy dotarli tam w lipcu; otwarte wody oceanu rządzą się jednak swoimi prawami, a temperatura wody znacznie odbiega od warunków w turystycznych kurortach. Dla zaprawionego w bojach Artura nie ma jednak przeszkód nie do pokonania! Szybkie rozpływanie dla rozgrzewki wystarczyło, by dać nura pod powierzchnię wody. Było warto, bo przejrzysta toń Atlantyku kryje w sobie bogactwo podwodnej fauny. Ławice kolorowych rybek i kolczastych jeżowców wdzięcznie prezentowały się na pamiątkowych filmach, nakręconych przez Artura pod wodą.

Nie tylko triathlon

Jaś zwiedzał wyspę nie tylko w wózku, ale i w turystycznym nosidełku; piesze trekkingi na Maderze przyniosły całej trójce kolejną porcję wrażeń. Pierwszym zaliczonym punktem stał się Przylądek Św. Wawrzyńca – najdalej wysunięty na wschód punkt Madery. Trasa, choć krótka, wymaga sporego wysiłku. Teren jest pofałdowany, często przetykany schodami, a wąskie przesmyki wymuszają nieraz czekanie na mijankach. Także Ola i Artur zatrzymywali się niejednokrotnie, jednak wcale nie względu na zmęczenie! Piękna sceneria na trasie aż prosiła się o to, by przystanąć i cieszyć oczy wspaniałymi widokami, co rusz wyłaniającymi się zza horyzontu.

Podróż na Maderę nie może też obyć się bez wędrówki szlakiem jednej z levad – ścieżek prowadzących wzdłuż kanałów irygacyjnych. Wycieczka wzdłuż levady Ribeiro Frio – Portela zaprowadziła naszą trójkę na punkt widokowy Balcones, skąd można napawać się widokiem 3 najważniejszych szczytów Madery, a dalej do miejscowości Portela. Wrażenia niezapomniane, a droga do celu dostarczyła ich nie mniej! Ola i Artur wspominają zapierające dech w piersiach skalne urwiska, aleje pełne barwnych kwiatów i niezwykle urozmaicone odcinki trasy. Zwężenia, przejścia skalne, zatoczki… – W duchu żałujemy, że nie możemy się tędy przebiec, bo trasa trailowa jest doprawdy rewelacyjna. Jednak trekkingowa, 17-kilometrowa wyprawa z Jasiem w nosidełku dostarczyła nam wielu wrażeń oraz nowych znajomości. Po drodze spotkaliśmy parę Polaków ze Szczecina. Jak się okazało – oboje są triathlonistami! Madera, po hawajskiej Konie, to chyba druga najpopularniejsza wyspa wśród triathlonistów – żartował Artur.

Tajemnice portugalskiej wyspy

Taka jest cała Madera: na pierwszy rzut oka kameralna i senna, przy głębszej eksploracji odkrywa całe swoje bogactwo. Spacer ulicami Funchal zaskakiwał Olę i Artura na każdym kroku. Nie ma tu spektakularnych atrakcji czy wiekowych zabytków, lecz klimat stolicy Madery niesie ze sobą niemal magnetyczny urok. Co składa się na niepowtarzalną atmosferę Funchal? Nie brakuje tu słonecznych promenad, egzotycznych parków czy ciekawych rzeźb, na czele ze słynnym pomnikiem najwybitniejszego mieszkańca wyspy – Cristiano Ronaldo. Wizyta na targu Mercado des Lavradores przyniosła kolejne niespodzianki: Ola i Artur mogli skosztować tu wielu całkowicie nieznanych w Polsce owoców, takich jak zadziwiający bananoananas.

Podróż na Maderę – dla kogo?

Madera w odróżnieniu od niedalekich Wysp Kanaryjskich zupełnie nie ma piaszczystych plaż, z wyjątkiem tych z piaskiem przywiezionym z Sahary. W ogóle plaż jest tu wyjątkowo niewiele, a jak już, to wyłącznie kamieniste. Dla amatorów wakacji w stylu „leżing, plażing, smażing” Madera nie jest dobrą opcją. Za to ci, którzy lubią aktywny wypoczynek, zdecydowanie mają tu co robić – twierdzi Ola. Członkowie ekipy TRI of US zdecydowanie wolą ten drugi wariant, a każdy dzień pobytu na Maderze wycisnęli do cna. Jeśli i Ty lubisz podróżować na własną rękę, zbaczać z utartych szlaków i codziennie odkrywać coś nowego, portugalska wyspa jest idealnym kierunkiem także dla Ciebie!

Aktywna Redakcja

Jako że nosi nas nieustannie, a głowę mamy pełną pomysłów nie wyobrażamy sobie, by od czasu do czasu do materiałów nie dodać czegoś od siebie. W roli głosu redakcyjnego będziemy zadawać pytania, robić wywiady z inspirującymi ludźmi, informować o ciekawych eventach i tworzyć treści przy współpracy ze specjalistami z danej dyscypliny. Mówiąc krótko: uwielbiamy inspirować, motywować, trenować, zatem możecie mieć pewność, że będzie się działo.

Mogą Ci się spodobać

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zgadzam się